Wieczerza, bijatyka i oglądanie gwiazd.
Posiłek znowu odbywał się w zamku. Uparty Protazy nie słuchał rozkazów Sędziego. Tą kolację jedliśmy w grobowej ciszy. Szlachta była cicho jak ta mysz kościelna. Tylko jadła i piła. Nawet Asesor i Rejent co zwykle przy bankiecie kłócili się teraz mieli głowy spuszczone. Siedziałem obok Telimeny, lecz ona była do mnie obrócona bokiem, próbowała zagadać Hrabię. Hrabia jednak nie słuchał Telimeny, był coś strasznie posępny (Jak wracałem z "świątyni dumania" to miałem wrażenie że go widziałem. Może obserwował moje poczynania wobec Telimeny?) Przysiadł się do Zosi i zaczął ją zabawiać. Telimena zwróciła się do mnie i próbowała mnie zaczepić. Lecz ja też ją olewałem. Posępnie wpatrywałem się w talerz. Strasznie ta kobieta natrętna! Suknię ma za głęboko wciętą, kto to widział tak chodzić?!?! Kiedy podniosłem głowę i zobaczyłem twarz Telimeny przestraszyłem się. Policzki różem umazane, koło ust piegi, dwóch zębów nie ma, zmarszczki na czole, skroni, a ile zmarszczek pod brodą! Miło...