Pierwszy dzień w Soplicowie oraz historia zamku- ciąg dalszy
Po wydarzeniach opisanych w pierwszym poście spotkałem Sędziego (brat mojego ojca, człowiek który mnie wychował i gospodarz dworku) i przywitałem się z domownikami, i gośćmi których było dużo z powodu sejmików które odbywały się niedaleko. Nie będę się długo nad tym rozwodził, powiem tylko że wszyscy bardzo się ucieszyli i wzruszyli na mój widok. Jak ochłonęliśmy udaliśmy się na wieczerze. Woźny chciał by obiad odbył się w zamku rodu Horeszków jednak Sędzia nie chciał się na to zgodzić. I teraz krótko o co chodzi , i co to za zamek Horeszków. Otóż sąsiedzi Sopliców, Horeszkowie posiadają zamek, ale to nie takie proste. Mianowicie po zamordowaniu Stolnika Horeszko, rodzina Horeszków zaczęła popadać w ruinę i zamek również. Po pewnym czasie nikt się nie chciał do niego przyznać i nim zajmować, tak zamek stracił swój blask i świetność. I tutaj za bardzo nie wiem co się dalej działo, ale ostatni dziedzic Horeszków, Hrabia Horeszko, postanowił odzyska zamek. Jednak Sędzia stwierdził, że on też chce posiadać zamek. Od tego czasu procesują się o prawo do zamku. Woźny chciał pokazać, że zamek należy już do Sędziego organizując wieczerzę w zamku. Wszystko odbywało się według tradycji, gdyż Sędzia jest do nich przywiązany i nie lubi nowej mody. Obok mojego miejsca stało krzesło którego nikt nie zajmował. Bardzo mnie to ciekawiło, kto tam siedzi, czy może to ta piękność którą wcześniej spotkałem? Bardzo się zamyśliłem przez co nie usługiwałem mojej sąsiadce. Jest taki zwyczaj, że mężczyzna musi "zajmować się" kobietą która siedzi koło niego. Podawać półmiski, zabawiać rozmową itd. W efekcie mego zamyślenia to Podkomorzy musiał usługiwać towarzyszącym mi panną. Sędziemu bardzo to się nie spodobała, więc zaczął głosić kazanie. Jego tematem było to, że teraz młodzież uczy się tylko z książek przez co nie zna manier i obyczajów. Kilka osób zaczęło wraz z nim dyskutować gdy nagle otworzyły się boczne drzwi i wleciał przez nie piękna kobieta w różowej sukni. Jak na moje oko sukienka troszeczkę za strojna jak na dzień roboczy i wieś, ale osoba nosząca ją wyglądała w niej zjawiskowo i oszołamiająco. Osoba ta usiadła właśnie na tajemniczym miejscu obok mnie. Gdy uważnie się jej przyjrzałem w niej zobaczyłem piękność zamieszkującą mój dawny pokój!!! Zaczęła do mnie mówić, tylko że nie po polsku, tylko po francusku!!! Byłem trochę zmieszany zaistniałą sytuacją i dodatkowo motyle latały mi w brzuchu, a policzki rumieniły. Rozmówczyni zauważyła me zmieszanie i zmieniła język rozmowy. Przedstawiła mi się jako Telimena. Dyskutowaliśmy o sztuce, książkach, tańcach, naukach itd. Nie spodziewałem się że zna ona tyle trudnych nauk i zagadnień! Mam wrażenie że trochę flirtowaliśmy ze sobą. Było bardzo miło. Potem już nic ciekawego raczej się nie działo.
Nie chce już przynudzać więc zakończę ten dzień.
Do widzenia
Tadeusz Soplica
Komentarze
Prześlij komentarz